Oprócz uzasadnionych powodów braku reakcji (lęk lub niewiedza dot. poprawnych reakcji na przemoc) Barbara Coloroso wymienia jeszcze liczne „wymówki”, którymi świadkowie tłumaczą swój brak działania, popieranie sprawców, a nawet przyłączanie się do dręczenia:
- Dręczyciel to mój kumpel – dzieci są mniej chętne do reagowania, jeśli dręczyciel jest postrzegany przez nich jako dobry kolega, nawet jeśli zachowuje się nie w porządku,
- To nie mój problem! To nie moja sprawa! – dzieci są często wychowywane w duchu „niewtrącania się” w sprawy innych ludzi i zajmowania się swoimi własnymi,
- On/ona (ofiara) nie jest moim przyjacielem – dzieci chętniej reagują, jeśli poszkodowany jest ich przyjacielem, brak dobrej relacji z ofiarą „zwalnia” dzieci z odpowiedzialności za interweniowanie. Sprawcy wybierają na swój cel przede wszystkim uczniów, którzy są samotni lub mają wąskie grono kolegów,
- On/ona jest nieudacznikiem/przegranym/frajerem/luzerem – w grupach (społeczeństwie) o dużym poziomie rywalizacji łatwo jest postrzegać ofiary dręczenia jako „przegranych”, „bezwartościowych”. Świadkowie boją się utraty swojego statusu w grupie i nawet przebywanie zbyt blisko poszkodowanego może wywołać w nich lęk przed zaliczeniem ich do tej grupy,
- On/ona zasługuje na takie traktowanie, prosiła się o to, ma co chciała – świadkowie, nie widząc próby przeciwstawienia się sprawcom przez poszkodowanego, są skłonni uznać, że skoro ofiara się nie broni, to „ma co chciała”. Nie biorą jednak pod uwagę, że samotne przeciwstawienie się o wiele silniejszej osobie czy grupie jest bardzo trudne,
- Dręczenie go zahartuje! – to częsty mit, w który wierzą zarówno dorośli, jak i dzieci.
Dręczenie nie hartuje, ale niszczy i poniża, - Nie będę donosicielem/kablem/konfidentem – w wielu klasach (szczególnie tych starszych)
istnieje niepisana zasada, że „nie kablujemy dorosłym” o sprawach dziejących się wśród dzieci. Niestety, zasada ta chroni głównie sprawców, dzieci nie myślą, jak głęboko niemoralne jest milczenie w obliczu krzywdzenia, - Lepiej być w grupie, niż samotnie bronić „wyrzutka” – zidentyfikowanie się świadka
z grupą, która dokucza, oznacza rezygnację z własnego zdania. Główny sprawca wybiera
ofiarę, a grupa podąża bezkrytycznie za liderem. Chęć bycia akceptowanym przez grupę wyklucza możliwość sprzeciwienia się jej. Istnieje tylko czarno-biały podział na: „My”, „Oni” i „Wyrzutkowie/poza nami i nimi”, którzy zasługują na pogardę, - Zbyt trudna decyzja, za duży „ból głowy” – podjęcie decyzji, czy pozostać wiernym grupie/
większości, czy stanąć po stronie poszkodowanego, wymaga od świadka oszacowania
wszystkich plusów i minusów. Taka decyzja nie jest łatwa i wiąże się z przeżywaniem dużego napięcia emocjonalnego, w związku z czym wielu świadków „skraca swoje męki” i wybiera prostsze rozwiązanie – nieangażowanie się w pomoc.
Z badań Ch. Salmivalli (1999) wiemy, że pomimo negatywnego u większości uczniów stosunku do dręczenia taka postawa nie ma odzwierciedlenia w ich zachowaniu w sytuacjach przemocy. Oznacza to, że na zachowanie świadków wobec ofiary mają wpływ istotne czynniki środowiskowe, silniejsze niż zinternalizowane normy.
Źródło: Joanna Węgrzynowska „Profilaktyka agresji i przemocy rówieśniczej w klasie” http://www.ore.edu.pl